Dzien 4 przypadl na sobote i jak sie spodziewalam jest duzo trudniej gdyz wchodzi w gre rodzina i jej potrzeby. Bylo warto jednak ponaciagac reguly programu, zwlaszcza stale godziny posilkow. Naszym pierwotnym planem byl wyjazd do parku na rolki, potem plan sie "troszeczke" zmienil i wyladowalismy w Porto- ponad 260km. Porto to naprawde piekne miasto i niebawem wybierzemy sie na dokladne zwiedzanie.
Upewnilam sie w przekonaniu ze internet to naprawde fajna rzecz, bo dzieki niemu poznalam osobiscie moja przodowniczke blogowa:) I zapomnialam wyludzic od niej sloiczka zakwasu do wypieku chlebka. Moze to i dobrze bo podejrzewam ze detox poszedlby w zapomnienie, ale nastepnym razem nie daruje:)))))
niedziela, 8 marca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Przodowniczka blogowa serdecznie pozdrawia całą rodzinke :) i ma nadzieję, że będzie jeszcze okazja do obdarowania Cię zakwasem. A na razie życzę wytrwałości w detoxowaniu (naprawdę Cię podziwiam).
Dziekuje Agnieszko!
Prześlij komentarz