czwartek, 24 lipca 2008

Przerwa wakacyjna :))))))))))


Kochani:) Nareszcie i na mnie nadszedl czas by wyruszyc z tej "okropnej" goracej Portugalii w celach naladowania baterii, podreperowania kilku znajomosci, leniuchowania, przytulania i rozpieszczania przez rodzicow. Musze przyznac ze wydarzenia ostatnich dni wymeczyly mnie bardzo- najwazniejsze jest to, ze znalezlismy dom dla Baltazara- kociaczka. Nowa wlascicielka posiada juz kotka, wiec z pewnoscia Baltazarowi przypadnie do gustu przyjaciolka do gryzienia, szczypania i drapania. Nowa Pani jest osoba troche zakrecona, wiec jak najbardziej powinni przypasc sobie do gustu.

Zycze wszystkim udanych urlopow i jak najmniej gotowania- to w moim przypadku:)

Goraco pozdrawiam

wtorek, 1 lipca 2008

Kociaczek


Mamy w domu nastepna rewolucje, tym razem nie monsterowa a kocia. Przez caly niedzielny poranek razem z corka i polowa bloku probowalismy wyciagnac malego kociaczka spod samochodow na parkingu. Kociaczek malutki ale za to szybki jak blyskawica, a podkarmiany na przynete najadl sie do syta, wlazl przez dziure za kolem do silnika i ucial sobie drzemke. Niestety nie wiedzielismy czyj to samochod, wiec co bylo dalej robic...rozeszlisy sie po domach. Zaczelam pytac znajomych i jedna osoba zgodzila sie zaopiekowac kociakiem, oczywiscie gdy lowy sie udadza. Gdy po jakims czasie wyjrzalam z tarasu by sprawdzic czy kociak sie obudzil zobaczylam wielki zadek jakiegos przysadzistego pana pakujacego rzeczy do bagaznika owego nieszczesnego samochodu. Jak strzala runelam na dol bo nie chcialam z gory glosno wydzierac sie i uzywac mojego lamanego portugalskiego, jak juz sie osmieszac to przed jedna osoba nie calym osiedlem:)) Pan wysluchal historii po czym otworzyl klape silnika. Nic. Zagladamy w prawo w lewo. Nic. Nawet wlaczenie silnika nie pomoglo. Znowu zagladalismy w silnik, pan cos zauwazyl i za pomoca parasola wypchnal to cos na zewnatrz...pod inny samochod. Bylam juz zmeczona i brudna, poszlam do domu. Potem walczyla corka i kilkoro innych osob. Kotek stal sie slawny:) O 23godz ktos zadzwonil do drzwi- to pewna pani cala umorusana w sadzy przyniosla kotka, potulnego jak owieczka. To tylko do 1-go lipca, dwa dni, jakos wytrzymamy, pomyslalam. W miedzyczasie osoba ktora obiecala wziac kotka sie rozmyslila. Kociak byl sliczny, caly czarny, i jak sie okazalo nie tylko z natury bo caly w sadzy rowniez, zaglodzony i wymeczony przez upaly. Wykapalam go, "odwszylam", nakarmilam i ku zdziwieniu przespal cala noc bez miauczenia, i caly nastepny dzien tez. Po dwoch dniach, gdy nabral energii zaczelo sie szalenstwo- kociak jest zafascynowany wszystkim, nie koniecznie tym w ruchu. Podejrzewamy ze kot w poprzednim wcieleniu byl psem bo gania za nogami jak szalony, lub koniem bo biega po domu z takim lomotem ze sciany sie trzesa. Jest bardzo czysty i kochany, ale mamy male dziecko w domu i juz mu sie zdazylo pomylic nozke, lub raczke synka z zabawka. To chyba nie za zdrowy zwiazek, male dziecko i kociak? Czy ktos z was ma/mial kota przy malym dziecku? Pani weterynarz twierdzi ze nie ma przeciwskazan dopoki kot bedzie odrobaczany i szczepiony regularnie. Sama nie wiem. Jezeli zdecydujemy sie go oddac musze to zrobic szybko zanim do konca skradnie nasze serducha ten bezimienny szaleniec. No wlasnie, jak go nazwac? Moze ktos ma pomysl na jakies portugalskie imie dla kota?