piątek, 18 kwietnia 2008

Jogurtowe muffinki


Takie muffinki to jest to co moja rodzinka lubi najbardziej, ja do porannej kawy, corka do szkoly na deser, a maz tuz przed kolacja czym doprowadza mnie do szalu. Przepis ten zaczerpnelam od Agnieszki jednak zmodyfikowalam lekko wersje babkowa na muffinki. Goraco polecam, gdyz zachowuja one swiezosc przez bardzo dlugi czas, sa wilgotne i pyszne.




Jogurtowe muffinki

Skladniki:
3 jajka
180g cukru
125g jogurtu naturalnego
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
50g masła (bardzo miękkiego lub roztopionego)
250g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia

Piekarnik nagrzać do 180ºC. Jajka ubić z cukrem na jasnokremową masę. Dodać masło, jogurt i ekstrakt waniliowy nadal ubijając mikserem. Na niskich obrotach miksera dodać mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia. Wlać ciasto do przygotowanych foremek muffinkowych i piec przez ok. 30 min lub aż patyczek wbity w środek ciasta będzie suchy.

10 komentarzy:

Bea pisze...

jestes!!!!! a ja juz sie martwilam :( witaj po tej dlugiej przerwie! i dziekuje za kolejne muffinki do przetestowania, bo ja robie chyba wszystkie jakie 'znajde' :)
pozdrawiam!

Agata pisze...

Witaj Bea, brakowalo mi blogowania i Waszych pysznosci. Niestety zycie sklada sie nie tylko z przyjemnosci ale rowniez plata tam okrotne figle. Czas juz wziac sie w garsc bo nic tak nie poprawia samopoczucia jak piekne zapachy z kuchni i rozanielone buzie tych "wcinajacych". Ale fajnie ze jestem:)) Goraco pozdrawiam.

Bea pisze...

Zgadza sie, zycie czasami plata nam rozne dziwne figle ;) Mam jednak nadzieje, ze wszystko juz teraz bedzie w miare dobrze!
Widzialam, ze pytalas o czosnek niedzwiedzi; jesli chcesz, to mozesz zerknac tutaj : http://mojakuchnia.blogspot.com/2008/03/czosnek-niedwiedzi-i-zapiekane-jajka.html, ale i tak w necie znajdziesz pewnie wiecej ciekawych informacji :)
pozdrawiam!!!

Małgoś pisze...

Tak Ci pozazdrościłam tych muffinek, że sama dzisiaj upiekłam moje ulubione. ;-)

Agnieszka pisze...

Agato, to świetny pomysł przerobić ciasto na mufinki. I chyba rodzince smakowało, wszak to bardzo portugalskie ciasto.;) Myslałam dziś o Tobie robiąc zakupy w Exotic Asia Market pod Lizboną. Czy też się tam czasem zaopatrujesz? Mnóstwo tam hinduskich pyszności..

Anonimowy pisze...

Wyglądaja jak takie małe ciasta zamknięte w papierowej foremce :)

Agata pisze...

Witajcie:)

Malgosiu.dz- chetnie sie dowiem jakie sa Twoje ulubione muffinki. Masz przepis na blogu?

Bea- chyba widzialam w jednym z odcinkow jakiegos serialu o Alasce, jak pewna pani probowala wytropic ten czosnek. Znalazla jakies zielsko...i popazyla sobie lapki nie na zarty. Ale od czosnku w necie chyba mi to nie grozi.Dzieki za wiadomosci.

Agnieszko- moja ty muzo kucharska na na tej ziemi Portugalskiej:)) Tyle mam pytan do Ciebie w zwiazku z maka i nie tylko, haha.Bo chleba sie zachcialo z w zaden sposob nie moge rozszywrowac tych ich mak.
W produkty azjatyckie zaopatruje sie u tesciow na osiedlu- to taka mala India, ale chetnie sie dowiem gdzie jest ten sklep o ktorym wspomnialas, bo moze maja cos ciekawszego.

Kuchareczka- dokladnie, a jakie pyszne w dodatku:)

Agnieszka pisze...

Agato, ten sklep to prawie jak w Trójkącie Bermudzkim. Chyba cudem go znaleźliśmy za 3-cim podejściem, nikt w okolicy oczywiście nie miał pojęcia o jego istnieniu. Za to jak już znaleźliśmy to obkupiłam się w tajskie i hinduskie produkty aż do przesady i teraz dumam co z tym "urodzajem" zrobić.

Napisz mi Agato jak Twoja hinduska rodzina rozwiązuje problem świeżych liści curry? Te suszone są zupełnie pozbawione zapachu. Ja już nawet dumałam nad sprowadzeniem roślinki w doniczce z Malezji, ale mam nieco obaw w jakim stanie to do mnie dotrze.

Tak mi się jeszcze nasunęło w czasie przeglądania hinduskich przepisów (będę Cię zamęczać ;) )- co oni mają na myśli pisząc "crushed pomegranate seeds"? Czy to są świeże zmiażdżone ziarna granatu czy może takie suszone co bywają czasem w hinduskich sklepach?

Agata pisze...

A zameczaj mnie ile sie da! Zawsze chetnie pomoge:))

Swieze liscie curry tesciowa probowala przechowywac na rozne sposoby, niestety z marnym rezultatem. Jedyny niezawodny sposob to obskubanie z lodygi (jezeli taka posiadaja) i mrozenie. Dlaczego uwazasz ze suszone sa pozbawione zapachu? Z tego co pamietam, bo od dawna ich nie mam w domowych zapasach, to pachna bardzo silnie. Wlasnie pora na zakupy!

Crushed pomegranate seeds to wlasnie te ktore mozna kupic w sklepach. Zazwyczaj troche klejace od masy owocowej. Tutaj masz link do swietnej strony: http://store.indianfoodsco.com/?cat=1 jak mam jakies watpliwosci to tam szukam. Goraco polecam, ze zdjeciami i przepisami.

Znalazlam strone tego marketu. Faktycznie mapy nie najlepsze. Mam ochote tam sie wybrac i zapewne bede bladzic. Powoli sie do tego przyzwyczajam:) Powodzenia w indyjskim kucharzeniu.

Agnieszka pisze...

Agato, moje - zamówione w necie i przysłane z UK - liście curry nie pachą zupełnie i parę osób na róznych forach tez się na to skarżyło, że po ususzeniu bardzo traca na aromacie. Próbowałam je jakoś reanimować mocząc w wodzie ( np. z liśćmi limonki kaffir to świetnie działa), ale jej prawie wcale nie wchłaniają.

A skąd teściowa ma świeże liście curry? Bo jeśli ma roślinkę to prosze mi się nie pokazywać w Porto bez szczepki. ;) Ponoć to w tutejszym klimacie możnaby było spokojnie je hodować. Ja już hoduję lemongrass, to mogę i krzaczek curry.

Dzięki za linka i wyjaśnienie o nasionkach granatu. I znowu muszę zamawiać w ebayu, bo u mnie na północy sklepów hinduskich nie uświadczysz.Ale czegóż się nie robi z miłości do egzotycznych kuchni.